Ostatnio odwiedziłem Jacka Kamińskiego w jego pracowni szewskiej przy Nowym Świecie 22c. Wizyta wiązała się z nietypowym zleceniem, jakie otrzymałem od luksemburskiego fotografa, Laurenta Nilles`a. Zaaranżowałem kilka spotkań z warszawskimi rzemieślnikami, przedstawicielami rzadkich zawodów. Pan Jacek był jednym z nich. Jest bardzo utalentowanym i pełnym pasji artystą, związanym z Cechem Rzemiosł Skórzanych im. Jana Kilińskiego, szczycącym się ponad 600-letnią historią. Zakład mieści się w ocalałej z wojennych zniszczeń oficynie tuż obok „Pawilonów”, a nad wejściem wisi szyld z napisem „Buty szyte na miarę i wszechstronna naprawa”.
Buty dla I Sekretarza KC PZPR
Wujek pana Jacka, Brunon Kamiński, otworzył swój pierwszy warsztat w 1943. Nauki pobierał u 13 majstrów, wychodząc z założenia, że u każdego nauczy się czegoś innego. Kamienica, w której działał została zniszczona w czasie wojny, dlatego przeniósł się do położonej nieopodal oficyny, w której pracownia działa do dziś. Najważniejszym klientem był wówczas Władysław Gomułka, I Sekretarz KC PZPR. Nie przyszedł tu jednak osobiście, to pan Brunon został przyprowadzony do niego.
To, że tak skromna oficyna dotrwała do naszych czasów jest zaskakujące. Po wojnie, często rozbierano nawet te budynki, które nadawały się do remontu, ale utrudniały odbudowę miasta. Ten wygląda jak mały domek jednorodzinny w kształcie kamieniczki: parter z usługami, a na piętrze najwyżej jedno mieszkanie. Taki budynek w samym centrum Warszawy! Być może ma to związek z siostrą Brunona Kamińskiego, która wyszła za mąż za ważnego działacza partyjnego. Możliwe, że to dzięki jej wstawiennictwu nie rozebrano oficyny. To jednak pozostanie tajemnicą, ponieważ pan Brunon nie był zwolennikiem nowej władzy i o takim rozwiązaniu nie chciałby nawet słyszeć.
Szef szewców
Pan Jacek kontynuował rodzinną tradycję, a obecnie zarządza czterema punktami na terenie Warszawy. Z tego powodu nazywa siebie „szefie szewców”. Pokazał nam wiele ciekawych eksponatów, m.in. damski but wykonany dla pewnego pana – stałego klienta – w rozmiarze 45 z kilkunastocentymetrowym obcasem. Tym, do którego ma największy sentyment, jest but w kształcie kwiatu wykonany przez wujka, za który w 1957 zdobył Złoty Medal na Mistrzostwach Świata. Sam Jacek Kamiński nie jest przykładem przysłowiowego szewca bez butów, bowiem chodzi w pięknych butach własnej roboty. Wykonał ich mnóstwo, dlatego niektóre latami czekają na swoją kolej.
Pan Jacek jest świetnym rozmówcą, pasję do zawodu wyczuwa się od razu. Są to dziesiątki historii wartych książki, których nie sposób tu opowiedzieć. Zaplecze pracowni to prawdziwy wehikuł czasu. Sięgające sufitu półki niemal uginają się od setek kopyt stałych klientów, a wśród nich – samej Ireny Santor. Takich miejsc jest coraz mniej, zasługują na nasze wsparcie.
Zdjęcia: Laurent Nilles, www.societyofexploration.com
Adres: Nowy Świat 22c