Przechodziłem obok tyle razy zaglądając do bramy, ale nigdy nie miałem okazji wejść do środka. Kamienica powstała jeszcze przed I wojną światową dla niejakiego Zyberta. Być może był to Boruch Zybert, właściciel kamienicy dokładnie po drugiej stronie ulicy. Dom ma bardzo wysoki, neobarokowy szczyt i równie wysoki przejazd z piękną kutą bramą. Na elewacji od Poznańskiej odnajdziemy sztukaterie, których w przeszłości było jednak znacznie więcej. Po wojnie wiele z nich skuto i położono niezbyt ładne tynki. Wnętrze bramy pozostało niezmienione, ściany obłożone są płytkami ceramicznymi (na jednej z nich widnieje podpis wytwórni – J.M.Belkes). Przejazd bramy kryje również zaskakujący element – zdrój wody, niestety obecnie niedziałający. Do tego sztukaterie w postaci girland kwiatów, masek (również nad wjazdem do bramy), drewniane drzwi i obłożone marmurem schody do klatki schodowej. Jej wnętrze mogłem obejrzeć tylko przez szyby, wygląda bardzo elegancko.
Elewacje od podwórza są bardzo ubogie, choć i tu mamy ślady po dawnej świetności budynku: kute balkony, obramienia okien oraz kolejny zdrój, który robi duże wrażenie. Jest to twarz Afroamerykanina, wygląda niezwykle egzotycznie jak na warszawskie podwórko studnię! Niestety również nie działa. W dodatku przed nim ustawiono niesymetrycznie donice na kwiaty, w których i tak nic nie rośnie. Co ciekawe, w kamienicy obok przy Nowogrodzkiej 40 są aż trzy zdroje wodne. Tamten dom powstał rok wcześniej. Ciekawe, czy projektant kamienicy Zyberta wzorował się na pomyśle sąsiadów? Tego typu elementy są rzadkością w Warszawie.
Podłoże na podwórku wylane jest asfaltem i jest bardzo nierówne. Całości nie najlepszego wrażenia dopełniają szpetne śmietniki. Rozumiem brak miejsca na kontenery, ale może warto by było pomyśleć o jakiejś estetycznej, drewnianej altanie. Może w przyszłości ktoś wpadnie na pomysł zerwania asfaltu, położenia ładnej kostki, stworzenia zieleni i postawienia ławek dla rozwoju więzi sąsiedzkich?
Miałem okazję wejść do jednej z oficyn. Prezentuje się bardzo ubogo: jest wąska, schody drewniane oraz bardzo proste drewniane balustrady. Pośrodku znajduje się winda otoczona kratą. W dawnych czasach oficyny zamieszkiwali ludzie ubożsi, podczas gdy części frontowe – osoby zamożne. Stąd biorą się różnice w wystroju wnętrz. Poszedłem na samą górę klatki schodowej. Gdzieniegdzie mieszkańcy położyli sobie przed drzwiami wykładziny PCV, niektórzy mają drzwi z boazerii jakie były modne w latach 80. Nie wygląda to najlepiej w kamienicy sprzed ponad 100 lat.
Budynek pomimo zaniedbania jest piękny i elegancki. Jest to typowa kamienica z podwórkiem studnią o podziale na części dla osób z wyższych oraz z niższych klas społecznych. Obecnie mieszczą się tu nie tylko mieszkania, ale i różne firmy, dlatego z łatwością można się dostać na podwórko. W przyszłości planuję zwiedzić jeszcze główną klatkę schodową.